"Lighthouses don’t go running all over an island
looking for boats to save..
They just stand there.. shining.."
Tak kochamy swoje marzenia, że czasami boimy się je realizować.. ?
Podobno chcemy je chronić – za wszelką cenę – skrywając w najgłębszych warstwach naszej świadomości..
Osłaniać własnym ciałem przed promieniami słonecznymi czy ciekawskimi oczami sąsiadów..
Okrywać dłońmi ich miękkie i delikatne bebeszki przed ‘złymi duchami’ tego świata..
Czy to tylko zwykły lęk przed porażką.. ?
Może lenistwo.. ?
Bo przecież tylko jedno może unicestwić marzenie.. My sami.. i strach.. nasz strach.. przed porażką..
Tak czy inaczej osobiście chyba wolę przez całe życie żałować porażki czy popełnionego błędu niż przez jeden moment - w ostatnich chwilach swojego życia - myśleć ‘a co by było gdyby’.. żałować tylu niespełnionych myśli, które przepadły bezpowrotnie.. modlić się o jeszcze jeden dzień więcej.. o czas..
Mój nowy przepis na szczęście i spełnienie..?
Każdego dnia myślę sobie – a co jeśli to ostatni mój dzień.. ostatnia szansa.. ? Co jeszcze chciałabym osiągnąć.. zanim…..
Mówią, iż nieważne, że marzenia rodzą się w snach.. ważne, że rozkwitając w nas nocami dają nam siłę, aby o nie zawalczyć naprawdę.. w biały dzień.. :)
P.S.
A korzystając z okazji dzisiejszego postowania.. pozwolę sobie wrzucić tu trochę bezczelnej prywaty.. ;)
Ktoś wyjątkowy obchodzi dzisiaj urodziny.. Wiem, że czasem tu zagląda więc - pomijając inne kanały komunikacji - również tutaj zostawiam buziaka…
Wszystkiego Najlepsiejszego Qbć ! :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i wpis.
Zapraszam częściej :)