piątek, 17 lutego 2012

5000 buziaków :D


eehh eehh…
To już 7 miesięcy mojego blo..  
:D  
a może dopiero..  :)
Świętujemy dzisiaj 5000 wejść..   
:D  
może to wiele.. a może jednak wcale nie..  :)
Punkt widzenia zależy zwykle znacznie od punktu siedzenia..
A dla mnie jest to ogromny osobisty sukces..  
:D  
i niesamowite uczucie..
,
Przyjęłam wyzwanie..
Podjęłam trud..
i cieszę się ogromnie..
bo jeśli nawet dla pojedynczego uśmiechu – kogoś kto trafił na moją stronkę.. i mu się podobało.. czy został dzięki niej szczęśliwym posiadaczem mojej radosnej twórczości – to było warto.. :D

Dziękuję Wam kochani.. :***

czwartek, 16 lutego 2012

Love is in the air..


„Lecz choćby oczy jej były na niebie
a owe gwiazdy w oprawie jej oczu
blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy..”
- Shakespeare -
.

Inspirowana ogólnym ciuciuciuciu walentynkowym dookoła.. ;)
widocznym zresztą praktycznie wszędzie już od początku roku..
stwierdziłam, iż.. a co tam.. stworzę sobie coś kochaneeego..
:D


Od dawna już czyhałam artystycznie na surowo-drewnianą niewinność pewnej toaletki..
zanęcającej co rano na pokuszenie – mrugającej zachęcająco z pobliskiej półki.. ;)
A więc wpadła wreszcie z utęsknieniem w moje ręce..
I oto co nam tutaj pysznego z tego romansu wyszło.. :D


Jeszcze była taka niegotowa - a dziecinka już wpadła w oko.. ;)
no i mamy nabywcę.. 
więc przyjdzie mi się z nią pożegnać..
wiem jednak, że trafi ona do pewnej cudownej osoby.. więc trochę łatwiej będzie mi się z nią rozstać.. :)

poniedziałek, 13 lutego 2012

Panta rhei...


“I don’t even know what we talk about..
I just listen to the sound of his voice..
and to his laugh..
and to the sound of him listening to me…”

hhhmmm..
Walentynki..
A co to właściwie takiego.. ? I z czym to się je.. ? ;)
Ludzie rzeczywiście potrzebują takiego dnia, który ma na celu przypominać im o istnieniu miłości.. ?
Czy to producenci potrzebują kolejnej okazji na podniesienie sobie wyników sprzedaży.. ?
Ciekawostka cywilizacyjna.. ;)
Tak to ładnie wszystko wszędzie poukładane …

Z drugiej strony to nie rozumiem tych agresywnych przeciwników Walentynek..
którzy warczą na nie co roku ile wlezie..
Dlaczego nie wyrażają dezaprobaty kiedy mamy międzynarodowy dzień pizzy.. czy europejski dzień bez stanika.. albo - dajmy na to - światowy dzień dłubania w nosie.. ;D
Przecież to są rzeczy, które również można robić sobie swobodnie na co dzień.. a nie tylko od święta.. :)
A zobaczmy ileż potrafią dziecięcej radości takie okazje przynosić..
W końcu czy nie każda okazja jest dobra – by świetnie się bawić..?

Ciekawe, że najczęściej są to osoby - jak ja to zwę - ‘nie od pary’.. tudzież mające jakiś problem chyba ogólnie z kwestiami emocji.. czy relacji międzyludzkich..
Czy chodzi o to, że czują się w jakiś sposób do czegoś okolicznościami ‘zmuszani’..                              
wtłaczani w określoną formę narzucaną przez system.. 
wymiatani poza jakiś ustalony margines społeczny..
w oczach ogółu niekompletni.. gorsi … ?
A jeśli tak to czy to tylko ich prywatne odczucia.. czy rzeczywiście tak jest.. ?
Moim zdaniem to jak ze słynnym zdaniem Henry Ford’a "Whether you think you can or you can't - either way you're right." 


Tak sobie myślę..
Też jestem singlem..
Czy również powinnam – z uwagi na własne jakieś tam niespełnienie – zostać przeciwnikiem dnia, w którym cała reszta czyli szacowne grono ‘sparowanych’ mogą sobie radośnie poświętować..
Ja tam osobiście nie czuję się ani jakoś dyskryminowana.. ani bynajmniej gorsza..
A tym co się jednak tak czują 14 lutego.. lub też uważają, że ja również powinnam – życzę miłego wtorku 14-stego.. :D