poniedziałek, 12 listopada 2012

Your arms around me feel like home..


„Z krwi innej.. Z innej matki...
lecz złączone masztami
na spokojnym morzu bliskie i dalekie
dwa bliźniacze statki..
Lata wstecz.. w przód.. i odwrotnie..
Tak samo dziurawe jak kompletne bezpowrotnie..
w spokoju szczęśliwe.. w sztormie jednakie..
Bliźniacze dusze.. Płomienie bliźniacze..
Takie same.. Inne takie..


Nie uważacie, że kiedy nadchodzi jesień.. kończy się lato ogólna aura skłania do przemyśleń..
Człowiek jakoby z automatu dokonuje wówczas porządków.. podsumowań.. zmian.. może ulepszeń..
dokonuje rachunku sumienia.. podsumowania roku.. być może życia..
Ogólna więc panuje zaduma.. zamyślenie.. rozmarzenie.. czasem rozleniwienie.. wyciszenie..
mmhhmm.. Lubię to.. :D
Dla mnie ten okres ma znaczenie z uwagi na dodatkowy fakt.. Dwa lata temu w moim wszechświecie pojawiła się kometa, która odmieniła moje życie o 180 stopni.. a i od tamtej pory każdego dnia je odmienia.. codziennie inaczej.. codziennie na nowo.. :)))
Okres jesieni i szeleszczących pod stopami liści to właśnie czas, w którym przypominam sobie swoje życie z przed i po..
I zastygam.. w zadziwieniu.. podziwie.. próbie ogarnięcie tematu.. ;)
Takie rzeczy nie zdarzają się w życiu codziennie..
Takie rzeczy zdarzają się w życiu raz..

Przychodzi taka pora, kiedy nie żądasz już niczego..
ani ust..
ani uśmiechu..
ani miękkich ramion..
ani oddechu jego obecności..
Wystarcza, że On jest..