„Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby,
wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania,
wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania,
jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi.”
- Albert Camus -
Korzystając z okazji, iż jesteśmy od jakiegoś czasu w takim z deka kuchennym nastoju stwierdziłam, że podzielić bym się z Wami chciała jakimś fajnym przepisem, który znalazłam gdzieś kiedyś w sieci, a z którego namiętnie korzystam.Co prawda to nie blog kulinarny, ale w końcu jak się raz na dwa lata troszkę odbiegnie od schematu to się przecież nic nie stanie ;) No a dzielenie się słodyczą – bez względu na sposób - jest zawsze cenne, uważam.
Podzieliłam się nim już z kilkoma osobami i są zachwycone. Zatem być może i Wam przypadnie do gustu. Zaletą mojej ‘Cytrynki’ jest to, że jest puszysta i lekka jak wiosenna chmurka, robi się błyskawicznie, przepis jest prosty, składniki nieskomplikowane a smak bajeczny i odświeżający :) Wnioskuję też, że nie jest specjalnie tucząca. Ale nie wierzcie mi na słowo :) Spróbujcie sami.
Składniki:
•2 szkl. mąki pszennej•1 szkl. cukru (może być 2/3 szkl.)•1 łyżka proszku do pieczenia•1 niecała łyżeczka sody oczyszczonej•1/2 szkl. oleju roślinnego•1 szkl. jogurtu naturalnego (250 ml)•2 jajka •skórka z 1 cytryny (można więcej)•sok z 1/2 cytryny (można z całej cytryny)
Mój sposób wykonania:
Wszystkie składniki wrzucam razem do jednej miski :) I w przeciwieństwie do niektórych, co to stosują się ściśle do przepisu pierwotnego, nigdy nie zrobił mi się zakalec. Chwilę mieszam drewnianą łyżką, nie za długo, do ładnego połączenia się składników. Ciasto przekładam do 2 foremek, standardowych keksówek wyłożonych papierem do pieczenia i wstawiam od razu do rozgrzanego piekarnika na ok. 180 stopni. Piekę różnie – w zależności od aktualnych humorów naszego wiekowego piekarnika ;) od 20 do 40 minut. Zawsze dla pewności surowość sprawdzam kilka razy patyczkiem.
Kiedy mam ochotę na bardziej odświeżającą wersję deseru mieszam na szybko jeszcze ‘polewę’, którą polewam ciepłe jeszcze ciasto po wyjęciu z pieca. Sok z jednej cytryny mieszam z taką ilością cukru jaką mam ochotę dosładzać ten kwaśny smak (przeważnie kieliszek 50ml) i podgrzewam mieszankę tę do lekkiego zgęstnienia.Można zrobić sobie jeszcze opcję z ulubionymi owocami – jeśli ktoś miałby taką fantazję albo z polewami innego rodzaju. Co kto lubi.
Życzę Wam kochani wesołego pieczenia i smacznej Cytrynki, która niech rozsłodzi nam deszczowość ostatnich dni! :)