środa, 14 sierpnia 2013

Przepisy na pyszne dni..


„Nie szukaj szczęścia w gwiazdach cudzego nieba, kiedy własne wisi Ci nad głową.”

Tym razem postanowiłam założyć sobie domowy zeszyt z przepisami na różne pyszności. Taki miała moja babcia i ja jako mała dziewczynka też chciałam taki mieć – magiczną książeczkę z zaklęciami.. Kto by pomyślał, że po dwudziestu-paru latach marzenia jeszcze się spełniają. ;)

Zatem tak się jeszcze fajnie złożyło, że akurat pod ręką miałam stary nikomu już nie potrzebny mały segregator. Więc, jak nie trudno zgadnąć, postanowiłam zrobić z niego użytek. Zdecoupage’ywszy zatem delikwenta wpinać doń kolorowe karteczki z przepisami teraz zamierzam.Takim oto zbiegiem okoliczności jestem szczęśliwą posiadaczką własnej magicznej książeczki z zaklęciami kulinarnymi. :)



Tak jeszcze w nawiązaniu do kwietnego wzoru, który pojawia się na naszym przepiśniku jest to ta sama serwetka, z której zaczerpnęłam kwiatki do zdobienia frontów moich kuchennych mebli. Tutaj można się im przyjrzeć z bliska.




Co prawda wszędzie szukałam przed remontem zaciekle czegoś zupełnie innego, ale myślę, że ostatecznie nie wyszło tak najgorzej. Przewrotność losu, że teraz dosłownie na każdym kroku w sklepach spotykam takie właśnie serwetki, które miałam w głowie wtedy. To właśnie ja i moje standardowe wizjonerstwo ;)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Ten pierwszy raz..


"Aby nasze życie było twórcze, musimy pozbyć się lęku przed popełnieniem błędu."
- Joseph Ch. Pearce -


Jako że mam takie ogólne postanowienie żeby szerzyć na swoim blogu pozytywną propagandę ;) staram się pisać tutaj o  rzeczach, które mnie cieszą, ekscytują, rozsiewać entuzjazm, itd.. Zdaje się zatem, że muszę się z Wami podzielić pewną informacją.
Otóż niedawno po raz pierwszy spróbowałam zabawy w decoupage na tkaninie. I jestem zachwycona. Tym bardziej, że naprawdę nieźle wyszło. A co tu się dzieją cuda dopiero. 


Nabyłam specjalne medium do pracy z tkaninami i wzięłam się ochoczo za torbę ekologiczną, którą min. obiecałam w moim urodzinowym konkursie. Torba w ogóle fajna sama w sobie, ale pomyślałam sobie, że zaszaleję i dodam jeszcze coś od siebie. Od razu przypadł mi do gustu marynistyczny pattern pewnej serwetki z moich zbiorów i przyznam, że był to strzał w dziesiątkę :) Strasznie mi się podoba, aż chyba zrobię jakiś drugi egzemplarz i dla siebie.



Dzięki temu zadaniu, przy okazji, przypomniałam sobie te motylki w brzuchu z początków mojego romansu z decoupage’m. Jakże mi tego ostatnio brakowało. Jakże cudnie czuć to na powrót :)))

Postanowiłam sobie zatem tak co czas jakiś odnawiać moje motylki - próbując czegoś nowego, nowych technik, materiałów.. Dzięki temu, mam nadzieję, moja miłość przetrwa po wsze czasy ;) 

To niebawem czas na transferki.. 

P.S. Moja morska piękność znalazła się w składzie eldaniowego zestawu wakacyjnego, o który można było zagrać w ubiegłym miesiącu z okazji 2 urodzinek mojego blo :) Wylosowaną szczęściarą była nasza blogowa koleżanka, która wierzy w marzenia.