czwartek, 14 listopada 2013

Why wait..

"Why live life dream to dream 
Waiting for a day when it ends…”


Jak może pamiętacie jeszcze, jakiś czas temu (a dokładnie 1 czerwca) nastąpiło w moim życiu wydarzenie, które prędzej czy później u wszystkich pociąga za sobą pewne konsekwencje ;)
Mam na myśli zaręczyny.
Listopad jest miesiącem, w którym się w ogóle poznaliśmy, więc to chyba dobry moment na wspominki oraz plany na przyszłość :)

Otóż, moi drodzy, mamy z Arcadiusem już swoją datę :) Będzie to sobota 9 sierpnia 2014 roku.
Wszelkie ustalenia i decyzje zostały już podjęte. Teraz pracujemy systematycznie nad tym, żeby nasze plany wcielić w życie. Jest kilka faktów, które sprawiają, że pracy z tym wszystkim na szczęście nie jest dużo. I wydatków, na całe szczęście, też nie.
Czyyyli ślub idealny – wszystko prosto, gładko i przyjemnie. No może prawie ;)



W każdym razie największym ewentualnym zmartwieniem jest dla nas pogoda, gdyż wymarzyliśmy sobie przyjęcie w formie garden party, zatem na świeżym powietrzu. Niby sierpień, początek, szanse na niepogodę są teoretycznie minimalne. Ale co będzie nie wie przecież nikt. 

Wspomagamy się tym czasem pozytywnym myśleniem :)



Przyjęcie weselne w ogrodzie jest bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych, często motyw ten przewija się z filmach. Często jest ono połączone ze ślubem na świeżym powietrzu. Moda ta zaczyna przybywać także do nas, przeszkodą jest jednak utrudniona możliwość zawierania ślubów poza urzędami i kościołami oraz kapryśna pogoda. Dobrym rozwiązaniem na ślub w ogrodzie jest zadbanie o duży namiot w którym będzie można się schronić na wypadek deszczu.




Wiele firm organizujących wesela lub domów weselnych ma już w swojej ofercie możliwość przyjęć plenerowych. Dbają oni nie tylko o zaplecze gastronomiczne, ale także wystrój, wyposażenie, namiot i wszelkie dekoracje. Wesele pod niebem pełnym gwiazd, przy świetle kolorowych lampionów jest z pewnością niezapomnianym przeżyciem.




Naszym celem jest zorganizować całe przedsięwzięcie w taki sposób, aby było to wszystko jak najprzyjemniejszym wspomnieniem dla wszystkich biorących w taki czy inny sposób udział.
Przyjęcie będzie małe – tylko dla najbliższej rodziny – jakieś max. 40 osób. Chcielibyśmy jak najwięcej zdziałać samodzielnie, aby obniżyć maksymalnie koszty bez wpływu na jakość tego co wymarzyliśmy sobie uzyskać. Produkujemy zatem własne konstrukcje namiotowe, dekoracje itp.. itd.. Umiejscowieniem, wyposażeniem, ‘umeblowaniem’ oraz cateringiem itp.. zajmie się właścicielka zaprzyjaźnionego z moją rodziną lokalu w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie przyjęcie będzie miało miejsce.


Mamy już ustalone czas, miejsca, okoliczności, plan imprezy, listę gości, menu, stroje i przystroje. Teraz pozostaje już tylko czekać na ten dzień. 
W każdym razie przeżyciami i reportażem się na pewno z wami jeszcze za te 9 miesięcy podzielę :)

niedziela, 10 listopada 2013

Destiny works...

"Few men get what they deserve
And few deserve what they get.."


Dopiero dzisiaj będę miała okazję pokazać Wam toaletkę, którą wykonałam już jakiś czas temu..
dla pewnej sofistykowanej młodej damy :) ceniącej sobie nowoczesność, ale i tradycję.



Miała być stylowa, naturalna, wyjątkowa.



I taki nam tu powstał mały antyczek. 
eeehhh... Kiedyś będzie rozchwytywana na aukcjach niczym obrazy Van Gogh'a ;)



A powracając do naszej polskiej rzeczywistości..
wybaczcie proszę jakość tych zdjęć, ale coś chyba wyjątkowo nie poszło jak trzeba..
i jakieś takie hhmm niewyraźne mi się one ostały. 
A dziecięcie już w rękach uradowanej nowej właścicielki, także niestety sesji już nie powtórzę.